SZCZYT EUROPEJSKI - DZIEŃ PIERWSZY
21.06.2007
Pierwszy dzień szczytu europejskiego nie przyniósł przełomu w sprawie mandatu na negocjacje nowego traktatu UE, ale unijni politycy zapewniali o woli kompromisu - relacjonowała na konferencji prasowej w czwartek w nocy kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Polska nie zmieniła stanowiska, nadal upiera się przy zmianie systemu głosowania w Radzie UE w stosunku do tego przyjętego w eurokonstytucji. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy poinformował, że "możliwą ścieżką" szukania porozumienia jest kompromis z Joaniny.
Prezydent Lech Kaczyński powiedział na zakończenie pierwszego dnia szczytu UE w Brukseli, że "sytuacja jest bardzo trudna", ale jako członek Rady Europejskiej jest zobowiązany rozmawiać do końca.
Polska, nie znajdując wśród partnerów w UE poparcia dla propozycji pierwiastkowego sytemu glosowania w Radzie UE, złożyła kilka innych propozycji, w tym "okres przejściowy", który przedłuży funkcjonowanie obecnego systemu z Nicei do 2020 roku, poinformowały źródła polskie.
"Rozmowy póki co wskazują, że sytuacja jest bardzo trudna. Polska nie ma w zwyczaju cofać się tam, gdzie ma rację" - oświadczył prezydent dziennikarzom w nocy z czwartku na piątek po ponad godzinnym spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym oraz prezydentem Litwy Valdasem Adamkusem.
"Ja nie mogę niestety powiedzieć, że jestem optymistą. Moim obowiązkiem jako członka Rady Europejskiej (formalna nazwa szczytu UE), jest rozmawiać do końca i będę rozmawiał do końca" - powiedział prezydent.
"Trudno powiedzieć, czy uda się osiągnąć porozumienie" - powiedziała Merkel. "Ale jest wola polityczna ze wszystkich stron, by się porozumieć". "Nikt nie powiedział, że trzeba odłożyć porozumienie i dyskutować przez kolejny rok" - dodała pytana, ze wskazaniem na Polskę i Wielką Brytanię.
"Polska nie zmieniła stanowiska, ale przynajmniej chce dalej rozmawiać" - powiedział dziennikarzom prezydent Francji Nicolas Sarkozy tuż po zakończeniu oficjalnej sesji pierwszego dnia szczytu, a przed spotkaniem bilateralnym z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Podczas swojej konferencji prasowej Sarkozy nie ukrywał, że Polska stanowi poważny problem.
"Polska to 38 mln mieszkańców, to wielki kraj, trzeba się nim zająć. Nie można jej tak zostawić" - zapewniał o woli Francji, by pomóc rozwiązać problem. Dodał, że wszelkie inicjatywy Francji w sprawie Polski są konsultowane z niemieckim przewodnictwem.
Wcześniej jego rzecznik tłumaczył, że dla Polski problemem jest dystans dzielący jej pozycję w Unii od dużych krajów członkowskich i Francja chce pomóc w rozwiązaniu tego problemu, ale w ramach przyjętego w eurokonstytucji systemu głosowania podwójną większością.
System ten przewiduje, że decyzje w Radzie UE zapadają, jeśli popiera je 55 proc. krajów (co najmniej 15) zamieszkanych przez 65 proc. ludności UE. Mniejszość blokująca to co najmniej 4 kraje zamieszkane przez 35 proc. ludności.
"Jedną z możliwych ścieżek jest kompromis z Joaniny" - powiedział Sarkozy. "Nie wiem, czy to będzie działać, ale to jest jedna z możliwości" - dodał.
Chodzi mu o "wzmocnienie" tzw. kompromisu z Joaniny (Janiny - od miejscowości w Grecji), czyli mechanizmu, który umożliwia odwlekanie w czasie przyjęcia niekorzystnej decyzji przez Radę UE, nawet jeśli nie ma wystarczającej mniejszości blokującej. Jako hamulec bezpieczeństwa mógłby być on ewentualnie dołączony do kwestionowanego przez Warszawę systemu podwójnej większości.
W negocjacjach nad eurokonstytucją ustalono, że ten hamulec można będzie uruchomić, kiedy decyzje są kwestionowane przez państwa zamieszkane przez ponad 26,25 proc. unijnej ludności (dokładnie trzy czwarte z 35 proc.). Ten mechanizm nie pozwala na torpedowanie decyzji w nieskończoność, a ponadto nie został zapisany w samej konstytucji, jak chciała Polska, ale w osobnej deklaracji politycznej. Ponadto zapisano w niej, że mechanizm mógłby przestać obowiązywać do 2014 roku.
Przy okazji szczytu prezydent Francji Nicolas Sarkozy spotkał się z premierem Hiszpanii Jose Zapatero oraz premierem Włoch Romano Prodim, by dać wyraz swojemu poparciu dla starań niemieckiego przewodnictwa i przedstawionego przez nie mandatu, który przewiduje przyjęcie nowego uproszczonego traktatu. "Te trzy kraje zgadzają się, że nie należy otwierać pakietu instytucjonalnego" - powiedział Sarkozy.
Poza Polską także Wielka Brytania była pierwszego dnia szczytu wskazywana jako "kraj problematyczny". Brytyjski premier Tony Blair powtórzył w Brukseli, że postulaty Londynu w czterech obszarach "muszą być spełnione, i to spełnione w pełni". Te obszary to: polityka zagraniczna (Londyn chce osłabienia unijnego ministra spraw zagranicznych), wymiar sprawiedliwości i migracja (Londyn chce możliwości wyłączenia z dalszej integracji) oraz Karta Praw Podstawowych (Londyn odmawia, by miała wiążący charakter). "Nie widziałem u niego (Blaira) ochoty do blokady" - uspokajał Sarkozy.
O kompromis do przywódców unijnych apelował Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Wszystkie kraje, także nowe, muszą pokazać, że "są odpowiedzialne za Europę" - powiedział. "Pokażcie, że ci, którzy mówią, że rozszerzenie było błędem, nie mają racji" - apelował Barroso do Polski.