19.10.2007
Po jedenastu godzinach negocjacji, przywódcy 27 państw UE porozumieli się w nocy z czwartku na piątek w sprawie ostatecznego kształtu nowego Traktatu Reformującego UE. Jego podpisanie nastąpi 13 grudnia w portugalskiej stolicy Lizbonie, od której dokument weźmie nazwę.
"Unia Europejska wychodzi z kryzysu instytucjonalnego i jest gotowa sprostać wyzwaniom przyszłości" - ogłosił z zadowoleniem premier kierującej w tym półroczu pracami UE Portugalii Jose Socrates. "UE będzie silniejsza, by sprostać wyzwaniom globalnym, wypełniać swą rolę na świecie i z zaufaniem spoglądać w przyszłość" - dodał.
"Jestem skrajnie szczęśliwy, misja wykonana. Mamy historyczne porozumienie" - powiedział szef Komisji Europejskiej Jose Barroso. "Bardzo dobrze, że mamy to za sobą" - powiedział z kolei polski prezydent Lech Kaczyński. "Polska wywalczyła wszystko co chciała" - zapewnił.
Niespodziewanie porozumienie udało się osiągnąć już w pierwszym dniu szczytu. Jak tłumaczył Socrates powiodło się to za sprawą porozumienia z Polską w sprawie tzw. mechanizmu z Joaniny.
"Już po pierwszej sesji szczytu przedstawiliśmy naszą propozycję podczas bilateralnego spotkania z polskim prezydentem. Porozumienie w sprawie Joaniny odblokowało dalsze negocjacje" - relacjonował premier Portugalii.
Kluczowe było też spotkanie prezydenta Kaczyńskiego z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, premierem Włoch Romano Prodim i premierem Luksemburga Jean-Claude Junckerem, do których później dołączył Socrates.
Zdecydowano, że kompromis z Joaniny będzie prawnie wiążący, ale przy jednoczesnym respektowaniu ustaleń z czerwcowego szczytu. Dlatego mechanizm z Joaniny, umożliwiający krajom członkowskim odwlekanie podejmowania decyzji w UE przez "rozsądny czas", nawet jeśli nie mają one wystarczającej mniejszości blokującej, "pozostanie zdefiniowany w deklaracji", jak uzgodniono w czerwcu - tłumaczył Socrates.
Natomiast by spełnić postulat Polski, do traktatu dołączony został dodatkowy protokół, który gwarantuje, że wszelkie zmiany mogą być w przyszłości wprowadzone do mechanizmu z Joaniny tylko jednomyślną decyzją wszystkich państw UE, a więc tylko za zgodą Polski.
Polsce, w przeciwieństwie do Włoch, nie udało się natomiast zwiększyć reprezentacji polskich eurodeputowanych w Parlamencie Europejskim. Ich liczba będzie wynosiła 51, czyli bez zmian w stosunku do przyjętego 11 października raportu o podziale miejsc przez Parlament Europejski. Liczba włoskich europosłów wzrośnie do 73, czyli wyniesie tyle samo, ile przewidziano dla Wielkiej Brytanii, i tylko o jednego posła mniej niż dostała Francja. Hiszpania będzie miała 54 posłów, o trzech więcej niż Polska.
Warszawa ma natomiast posiadać, wzorem innych dużych państw UE, swojego stałego rzecznika generalnego w Trybunale Sprawiedliwości. Rzecznicy Trybunału to renomowani prawnicy, którzy przedstawiają sędziom swoją ocenę prawną toczącej się sprawy, zanim zapada wyrok.
Nowy traktat ma wejść w życie w 2009 roku, pod warunkiem jednak, że tym razem nie będzie problemów z jego ratyfikacją. Poprzedni projekt traktatu konstytucyjnego UE przepadł w 2005 roku w referendach we Francji i Holandii.
Zanim zacznie się jednak proces ratyfikacji, 13 grudnia w Lizbonie nastąpi uroczyste podpisanie traktatu, tak by wzorem swego poprzednika - traktatu z Nicei, mógł nosić imię traktatu z Lizbony. "Nie jest to dla nas data szczególna, ale w tej sprawie już nie protestowałem" - przyznał na konferencji prasowej Lech Kaczyński.
Traktat Reformujący zachowuje najważniejsze postanowienia instytucjonalne eurokonstytucji. Wśród nich są zapisy o wprowadzeniu stanowiska przewodniczącego UE (kadencja 2,5 roku), zredukowaniu do 18 liczby członków Komisji Europejskiej od 2014 roku, jednolitej osobowości prawnej UE, a także o utworzeniu stanowiska wysokiego przedstawiciela Unii Europejskiej, którego początkowo planowano nazywać ministrem spraw zagranicznych.
.....................................................
"Polska w istocie wywalczyła wszystko, co chciała" - powiedział prezydent na konferencji prasowej, dodając, że wraz z porozumieniem w sprawie Traktatu Reformującego UE także "cała reforma Unii Europejskiej zakończyła się sukcesem".
"Bardzo dobrze, że mamy to za sobą" - podkreślił.
Za główny sukces uznał zgodę przywódców na dołączenie do traktatu protokołu gwarantującego, że wszelkie zmiany dotyczące mechanizmu z Joaniny będą wymagać jednomyślnej decyzji wszystkich państw UE. "Bez zgody Polski zmiana nie może nastąpić" - cieszył się prezydent.
"Mamy Joaninę w prawie pierwotnym" - podkreślił. "To w istocie gwarantuje nam niezmienność tego mechanizmu" - dodał.
Sam mechanizm z Joaniny, umożliwiający krajom członkowskim odwlekanie podejmowania decyzji w UE przez "rozsądny czas", nawet jeśli nie mają one wystarczającej mniejszości blokującej, pozostanie zdefiniowany w deklaracji dołączonej do traktatu.
Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, "rozsądny czas nie oznacza trzech miesięcy, może oznaczać całe lata". "W rozsądnym czasie - to jest w sprawach błahych kilka miesięcy, zaś w sprawach ważnych - nawet czas kilkuletni" - tłumaczył prezydent.
Odrzucił w ten sposób sugestie, że kompromis z Joaniny jest słabszy niż wewnętrzny regulamin Rady UE, który przewiduje, że "przewodniczący jest obowiązany rozpocząć procedurę głosowania z inicjatywy członka Rady lub z inicjatywy Komisji, pod warunkiem że postanowi tak większość członków Rady".
Prezydent wskazał też na spełnienie drugiego postulatu Polski. Poinformował, że Polska uzyska prawo do stałego obsadzenia jednego z trzech nowych stanowisk rzeczników generalnych w Trybunale Sprawiedliwości UE. Unijni przywódcy mają zwrócić się do Trybunału, by on sam poprosił o zwiększenie liczby rzeczników. To jedyna procedura przewidziana w obecnych przepisach.
Rzecznicy Trybunału to renomowani prawnicy, którzy przedstawiają sędziom swoją ocenę prawną toczącej się sprawy. Jak pokazują sądowe statystki, w większości przypadków sędziowie wydając wyrok idą tropem opinii rzecznika generalnego.
Polska zabiegała o "polskiego" rzecznika w Trybunale, gdyż - jak tłumaczyła jeszcze we wrześniu minister spraw zagranicznych Anna Fotyga - chodzi o "promocję naszego systemu prawnego, naszego rozumienia prawa". Obecnie pięć z ośmiu istniejących stanowisk obsadzanych jest przez pięć największych państw w UE: Niemcy, Francję, W. Brytanię, Włochy i Hiszpanię; reszta zaś na zasadzie rotacji przez pozostałe kraje.
Traktat Reformujący przewiduje m.in. nowe stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Lecha Kaczyńskiego pytano, czy widziałby na tym stanowisku reprezentanta któregoś z nowych krajów członkowskich, a zwłaszcza byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, którego nazwisko zostało w tym kontekście wymienione.
"Na ten temat dzisiaj nie myślałem. Ja jestem realistą. Zdaję sobie sprawę, że pierwszym przewodniczącym Rady pewnie będzie jeden z czołowych polityków starej Unii. A jeżeli chodzi o prezydenta Kwaśniewskiego, przy całym szacunku, to ja bym na jego miejscu nie zgłaszał (...) swojej kandydatury do kolejnego stanowiska o charakterze międzynarodowym, bo było ich już jak dotąd dosyć" - odpowiedział prezydent Kaczyński.
.........................................................
Najważniejsze postanowienia Traktatu Reformującego UE
Usprawnienie unijnych instytucji, nadanie UE osobowości prawnej oraz wiążącego charakteru Karcie Praw Podstawowych to główne postanowienia Traktatu Reformującego UE przyjętego przez przywódcy "27" na czwartkowo-piątkowym szczycie w Lizbonie.
Jako pierwszy unijny dokument Traktat Reformujący reguluje też sposób wychodzenia z Unii Europejskiej państwa, które postanowiłoby ją opuścić.
Nowy traktat ma wejść w życie w połowie 2009 roku, kończąc trwające od 2002 roku dyskusje nad reformą instytucjonalną rozszerzonej UE. Pod warunkiem jednak, że tym razem nie będzie problemów z jego ratyfikacją. Poprzedni projekt traktatu konstytucyjnego UE przepadł w 2005 roku w referendach we Francji i Holandii.
Nowy traktat zachowuje jednak najważniejsze postanowienia instytucjonalne eurokonstytucji. Wśród nich jest zapis o wprowadzeniu stanowiska przewodniczącego UE (kadencja 2,5 roku), zredukowana do 18 członków Komisja Europejska (od 2014 roku) oraz jednolita osobowość prawna UE, a także stanowisko wysokiego przedstawiciela Unii Europejskiej, którego początkowo planowano nazywać ministrem spraw zagranicznych.
By nie sugerować, że UE jest superpaństwem, odstąpiono od nazwy konstytucja, jak też od unijnych symboli Unii, takich jak flaga i hymn (Oda do radości Beethovena).
Traktat zawiera jednak listę wartości, na których opiera się Unia, a także jej celów i kompetencji. Nie zapomniano przy tym ani o "poszanowaniu tożsamości narodowej", ani o solidarności. Powstrzymując się od precyzowania, o jakie religie chodzi, nawiązano w przepisanej z eurokonstytucji preambule do "kulturalnego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy".
Usprawnieniu Unii służy zastąpienie zasady jednomyślności w Radzie (ministrów) UE (czyli zniesienie prawa weta pojedynczych państw) w ponad 40 sprawach, głównie proceduralnych, ale weto utrzymano w tak zasadniczych kwestiach jak zmiany w traktatach, poszerzenie UE, polityka zagraniczna i obronna, zabezpieczenie socjalne, podatki i kultura.
Najwięcej kontrowersji w Polsce wzbudziły zapisy dotyczące podejmowania decyzji w Radzie UE w dziedzinach, w których stanowi ona kwalifikowaną większością głosów. Mimo że nowy traktat ma wejść w życie w 2009 roku, na wniosek Polski przywódcy państw UE uzgodnili, że do 1 listopada 2014 roku będą obowiązywały dotychczasowe, korzystne dla Polski zasady głosowania w Radzie UE, które przewiduje Traktat z Nicei.
Dopiero potem zacznie obowiązywać system podwójnej większości państw (55 proc.) i obywateli (65 proc.) przepisany z eurokonstytucji. Do zablokowania decyzji potrzeba będzie ponad 45 proc. państw lub 35 proc. ludności zamieszkującej co najmniej cztery państwa.
Przez prawie trzy kolejne lata - od 1 listopada 2014 do 31 marca 2017 roku - każdy kraj będzie mógł zażądać jednak powtórnego głosowania w systemie nicejskim i jeśli zbuduje mniejszość blokującą - decyzja nie zapadnie.
Od marca 2017 roku nie będzie już możliwości głosowania metodą nicejską, ale kraje będą mogły zastosować hamulec bezpieczeństwa przewidziany w tzw. kompromisie z Joaniny. Pozwala on na odwlekanie podejmowania decyzji w Radzie przez "rozsądny czas". Mechanizm będzie mógł być użyty, jeśli wystąpią o to kraje reprezentujące co najmniej 19 proc. ludności UE - tyle, ile dziś mają np. łącznie Polska i Francja. Eurokonstytucja zakładała pułap 26,25 proc.
Na szczycie w Lizbonie zapadła decyzja, że mechanizm z Joaniny zapisany będzie w deklaracji dołączonej do traktatu, natomiast w osobnym protokole przyjęto wymóg jednomyślności wszystkich państw UE przy jakichkolwiek zmianach w tym mechanizmie w przyszłości.
Traktat przewiduje też, że do 2014 roku wszystkie państwa członkowskie zachowają prawo do delegowania do Brukseli po jednym komisarzu. Później liczba komisarzy zostanie zredukowana do dwóch trzecich liczby państw, chyba że Rada Europejska (przywódcy) jednogłośnie postanowi inaczej.
Liczba członków Parlamentu Europejskiego wyniesie od następnej kadencji 751, w tym przewodniczący PE. Traktat precyzuje, że najludniejsze państwo Unii (obecnie Niemcy) będzie miało 96 eurodeputowanych (teraz 99), a najmniej ludne (Malta i Luksemburg) po 6.
Wejście w życie Traktatu Reformującego UE zwiększy "widoczność" Unii na arenie międzynarodowej dzięki dwóm nowym stanowiskom - przewodniczącego Rady Europejskiej i wysokiego przedstawiciela do spraw zagranicznych UE.
Ten pierwszy będzie wybierany na dwa i pół roku z możliwością drugiej kadencji.
Ten drugi zasiądzie w Komisji Europejskiej jako jeden z jej wiceprzewodniczących i połączy obowiązki dotychczasowego wysokiego przedstawiciela UE ds. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz komisarza ds. stosunków zewnętrznych.
Wspierany przez "Europejską Służbę Działań Zagranicznych" będzie ponadto przewodniczył Radzie (ministrów) Spraw Zagranicznych. Przewodnictwo Rady (ministrów) w innych składach będzie miało charakter grupowy i będzie powierzane co 18 miesięcy trzem państwom, które będą dzieliły obowiązki między siebie.
Traktat, za eurokonstytucją, precyzuje warunki nawiązywania przez mniejsze grupy państw członkowskich "wzmocnionej współpracy" w dziedzinach, w których nie wszyscy chcą lub mogą ściślej się integrować.
Przyjęta przez unijne instytucje już w 2000 roku Karta Praw Podstawowych ma wraz z wejściem w życie nowego traktatu stać się dokumentem prawnie wiążącym o takiej samej randze jak traktaty. To ważne z punktu widzenia obywateli, którzy będą mogli powoływać się bezpośrednio na Kartę (w tych przypadkach, w których jest mowa o prawach samowykonalnych, czyli takich, na które można się powołać wprost, bez potrzeby dookreślania ich w prawie krajowym) i dochodzić swoich praw opartych na prawie unijnym przed sądami w UE (w tym krajowymi).
Polska zdecydowała się na przyłączenie do brytyjskiego protokołu ograniczającego stosowanie Karty.
Protokół stwierdza, że szczególnie prawa i zasady zawarte w rozdziale KPP zatytułowanym "Solidarność" są prawami "jurydycznymi" (można się na nie powoływać w sądzie jako na podstawę praw przysługujących jednostce) tylko w zakresie przewidzianym przez Polskę i Zjednoczone Królestwo. Nie oznacza to jednak, że Trybunał Sprawiedliwości UE czy sądy krajowe nie mają tu żadnej kompetencji. Protokół ma jedynie gwarantować, że będzie się można powoływać na prawa socjalne i pracownicze z KPP, o ile zostały dookreślone (implementowane) w prawie krajowym, i w takim zakresie, w jakim funkcjonują w prawie Polski i Wielkiej Brytanii.
O ile jednak obiekcje brytyjskie wobec Karty wiążą się ze sprawami pracowniczymi i socjalnymi, Polska wyrażała obawy przed możliwością narzucenia polskiemu prawu standardów moralnych.
Dlatego Polska dołączyła do traktatu jednostronną deklarację, w której polski rząd podkreśla, iż "biorąc pod uwagę tradycje ruchu społecznego +Solidarność+ i jego ważną rolę w walce o prawa socjalne i pracownicze, (Polska) w pełni szanuje prawa pracownicze i socjalne, a w szczególności te potwierdzone w Karcie Praw Podstawowych".