23.06.2007
Reakcje światowe na brukselski szczyt
Zarówno politycy państw unijnych, jak i europejska prasa wyrażają w sobotę ostrożne zadowolenie z wyników brukselskiego szczytu UE, gdzie osiągnięto porozumienie w sprawie przyszłego traktatu regulującego funkcjonowanie Unii.
Przewodniczący frakcji chadeckiej w niemieckim Bundestagu Volker Kauder określił rezultat negocjacji jako "od dawna wyczekiwany przełom", zapewniający wspólnocie 27 krajów zdolność do działania. "Z ulgą przyjęliśmy do wiadomości, że możliwa będzie realizacja substancji Traktatu Konstytucyjnego" - powiedział polityk CDU. Kauder ocenił działania kanclerz Angeli Merkel na szczycie w Brukseli jako "dyplomatyczny majstersztyk".
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, niemiecki eurodeputowany Hans-Gert Poettering wyraził "najwyższe uznanie" dla Merkel. "Bez niej taki rezultat nie byłby możliwy" - powiedział Poettering w wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".
Przewodniczący frakcji socjalistów w PE Martin Schulz (SPD) skrytykował w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk kompromis z Polską. Jego zdaniem, pozostałe kraje zapłaciły "wysoką cenę", a Polska przez 10 lat będzie mogła utrzymać silną pozycję blokującą. "Polskie kierownictwo dowiedziało się, że pozostałe kraje UE nie dadzą się wodzić za nos" - powiedział Schulz.
Premier Włoch Romano Prodi zadeklarował połowiczną satysfakcję z wyników szczytu. Jego zdaniem, zadowoleniu z powodu przerwania impasu towarzyszy rozgoryczenie postawą przede wszystkim Wielkiej Brytanii. Państwo to szef włoskiego rządu wymienił jako największego, jak to ujął, "hamulcowego" szczytu. Zapewnił, że nie był nim natomiast "jeden z dziesięciu nowych krajów Unii".
Premier Portugalii Jose Socrates, którego kraj przejmie 1 lipca półroczne przewodnictwo UE, z uznaniem ocenił rolę dyplomacji niemieckiej w doprowadzeniu szczytu do pomyślnego końca. Zdaniem Socratesa, "Europie potrzebny był kompromis", a osiągnięte porozumienie "pozwoli przejść od refleksji do konkretnych działań".
Premier Czech Mirek Topolanek powiedział, że szczyt był bardzo wymagający, ale i udany. Wyraził też satysfakcję, że "ze stołu został zmieciony" projekt unijnej konstytucji, odrzuconej w referendum przez Francuzów i Holendrów, a obecne porozumienia będą jedynie uzupełniane.
Bardziej krytyczną ocenę szczytu zaprezentował premier Słowacji Robert Fico, którego zdaniem brukselska dyskusja pomijała istotne kwestie merytoryczne. "Unia Europejska do pewnego stopnia zachowuje się jak partia polityczna; zajmuje się sama sobą i nie rozwiązuje ważnych spraw, co może doprowadzić do kryzysu. (...) Jeśli nie możemy rozwiązać kwestii wewnętrznych reguł gry, to w jaki sposób chcemy reagować na wyzwania typu bezrobocie, terroryzm czy zmiany klimatyczne" - powiedział dziennikarzom Fico.
Jako "negocjacyjny kryminał" określił brukselski szczyt niemiecki tygodnik "Stern" w wydaniu internetowym. Niemiecka kanclerz nie zawahała się przed użyciem ryzykownych gróźb - napisał autor Florian Guessgen, nazywając Angelę Merkel "żelazną" negocjatorką, która dużo ryzykowała w tej rozgrywce.
"Przesłanie pod adresem Polski brzmiało: Merkel jest gotowa do całkowitej politycznej izolacji Polski" - czytamy w "Sternie". W tej sytuacji inicjatywę przejął prezydent Francji Nicolas Sarkozy, co w końcu przyniosło wynik - pisze "Stern".
O "dramatycznych godzinach" w Brukseli pisze tygodnik "Der Spiegel". "Po skandalu, do jakiego doszło między Merkel i Jarosławem Kaczyńskim, kilku szefów rządów i państw wynegocjowało kompromis z Polską. Dla wielu krajów ustępstwa na rzecz krytyków idą jednak zbyt daleko" - informuje "Spiegel".
Również londyński "Financial Times" zaznacza, że zgoda Polaków nastąpiła dopiero po osobistej interwencji Sarkozy'ego oraz premierów Luksemburga i Wielkiej Brytanii - Jeana-Claude Junckera i Tony'ego Blaira.
Brytyjska prasa zwraca uwagę na rozdźwięk między odchodzącym premierem Tonym Blairem a jego następcą Gordonem Brownem w sprawie usunięcia z tekstu przyszłego traktatu zwrotu, iż UE dąży do wspólnego rynku wewnętrznego, "gdzie konkurencja jest wolna i niezakłócona". Zmiany takiej domagał się prezydent Francji Nicolas Sarkozy, otrzymując od Blaira i innych unijnych partnerów obietnicę, iż tak się stanie.
Według gazety "The Guardian", "Brown, który nie uczestniczył w szczycie, interweniował u Blaira po tym, gdy premier zgodził się na francuskie żądania. (...) Skarcony premier został zmuszony wrócić do stołu negocjacyjnego, by zażądać nowego +protokołu+, który gwarantowałby, iż nie ulegną zmianie dotychczasowe uprawnienia UE w sprawach kontroli nad kartelami i w kwestiach antytrustowych".
Dziennik przytacza wypowiedź Blaira, że zgoda na to, czego domagała się Francja, nie spowodowała naruszenia "prawnych podstaw wolnego rynku".
Według włoskiego dziennika "La Repubblica", podczas brukselskich obrad Jarosław Kaczyński "ciągnął za sznurek do końca, prowadząc negocjacje na odległość ze swej stolicy jak wyniosły i najwyższy władca. (...) Świadomie ryzykował zerwanie negocjacji i izolację, a teraz może chwalić się, że osiągnął maksimum".