SZUKAJ NA STRONACH EUROPE DIRECT LUBLIN


logo


Chcesz dowiedzieć się więcej na temat Unii Europejskiej
i zaangażować się w dyskusję dotyczącą jej przyszłości?


STYCZEN 2009 r. Czechy rozpoczynaja przewodnictwo w Unii

Czechy jako pierwszy kraj byłego bloku sowieckiego rozpoczynają 1 stycznia półroczne przewodnictwo w UE. Zadanie niełatwe, bo przejmowane po pełnym sukcesów przywództwie Francji przez kraj, którego prezydent jest zdeklarowanym przeciwnikiem UE.

"Bądźmy realistyczni. Czechy to nie jest supermocarstwo, jesteśmy średnim krajem w UE, na 12. lub 13. miejscu pod względem wielkości; nie mamy stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ" - powiedział niedawno unijnym korespondentom wicepremier Czech i minister ds. europejskich Alexandr Vondra. "Ale ufam i jestem pewien, że sobie poradzimy" - dodał.

Małe kraje - przykładem niech będzie Luksemburg - potrafiły kierować Unią sprawniej i z większymi sukcesami niż na przykład Włochy, których półroczne przewodnictwo w UE w 2003 r. do dziś wspominane jest jako wielka klapa. W Brukseli jako czynnik niesprzyjający przywódczej roli Pragi wskazuje się nie liczbę ludności, ale niewystarczające zaangażowanie Czech w projekt europejskiej integracji. W ostatnich tygodniach przez prasę europejską przelała się fala dość krytycznych artykułów na ten temat.

"Trzeba skończyć ten czarny PR i dać Czechom duży kredyt zaufania" - apeluje przewodniczący Komisji ds. zagranicznych Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski. W rozmowie z PAP wyraził przekonanie, że Czechy są "technicznie i logistycznie świetnie przygotowane", a premier Mirek Topolanek jest "bardzo energicznym człowiekiem" i nie pozostanie w cieniu poprzednika, Nicolasa Sarkozy'ego.

Jednak Czechy przynajmniej częściowo zasłużyły sobie na krytykę ze strony unijnej prasy. Tylko w ostatnich tygodniach na forum UE jako jedyny kraj zgłaszały sprzeciw wobec dyrektywy o "niebieskiej karcie" dla wykwalifikowanych imigrantów, skrytykowały unijny plan ratunkowy ws. kryzysu finansowego i zbyt dużą ingerencję państwa w ratowanie banków, a ponadto nie dały zgody na podniesienie budżetu unijnego programu wspierania najuboższych obywateli w UE.

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso i prezydent Francji Nicolas Sarkozy wyrazili natomiast oburzenie, że w Pradze nie powiewają unijne flagi - nie tylko na zamku eurosceptycznego prezydenta Vaclava Klausa, ale też na niektórych budynkach rządowych.

"Nie mierzmy sukcesu przewodnictwa liczbami flag" - zareagował apelem Vondra.

Faktem jest jednak, że spośród wszystkich stolic UE, to Praga najdłużej ociągała się z rozpoczęciem procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony (nie licząc oczywiście Irlandii, gdzie referendum ratyfikacyjne zakończyła się niepowodzeniem). W tej sytuacji wszelkie inicjatywy czeskiego przewodnictwa na rzecz pogłębiania projektu integracji europejskiej będą wyglądać mało wiarygodnie.

Według najbardziej optymistycznych scenariuszy, ratyfikacja traktatu przez czeski parlament zakończy się w pierwszym kwartale 2009 roku. Jednak pod dużym znakiem zapytania stoi podpis pod ratyfikacją prezydenta Klausa.

Vondra, główny człowiek od unijnej polityki w czeskim rządzie, uspokaja partnerów w UE, że za politykę unijną oraz czeskie przewodnictwo odpowiadać będzie nie Klaus, tylko premier Topolanek, który zdecydowanie opowiedział się za nowym unijnym traktatem. Obaj politycy wywodzą się jednak z tej samej - założonej przez Klausa, a kierowanej dziś przez Topolanka - Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), która w Parlamencie Europejskim tworzy sojusz ze słynącymi z chłodnych uczuć do UE brytyjskimi konserwatystami. (Klaus zrezygnował ostatnio z honorowego przewodniczenia partii, ponieważ - w jego ocenie - polityka ODS skierowała się ku centrum).

Mieszane uczucia wywołuje w Brukseli również hasło "Europa bez barier", które będzie przyświecać czeskiemu przewodnictwu. "Wymyśliliśmy je dawno, jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego...." - wyjaśniał Vondra. Kryzys, jak powszechnie się uważa, spowodowany był bowiem m.in. brakiem odpowiednich regulacji i kontroli na rynku finansowym.

Trzy wymieniane przez czeski rząd priorytety przewodnictwa to tzw. 3xE (ekonomia, energia i Europa na świecie).

Po pierwsze gospodarka - Praga zapewnia, że będzie koncentrować wysiłki UE na walce z kryzysem finansowym i gospodarczym, czego nie ułatwi jej nieobecność w strefie euro.

Po drugie energia. Szczyt marcowy UE ma być poświęcony bezpieczeństwu energetycznemu.

Po trzecie - miejsce Europy w świecie. Tu nacisk ma być położony na przyspieszenie negocjacji członkowskich z krajami zachodnich Bałkanów, zwłaszcza z Chorwacją, którą Praga widzi w UE już w 2010 roku.

Czechy chcą też uroczyście wylansować Partnerstwo Wschodnie podczas szczytu 27 państw UE w Pradze "późną wiosną" z przywódcami sześciu wschodnich sąsiadów UE (Ukraina, Gruzja, Mołdawia, Azerbejdżan, Armenia i warunkowo Białoruś).

Jak podkreślała niedawno czeska ambasador w UE Milena Vicenova, Praga chce przyspieszyć negocjacje w sprawie ułatwień wizowych i umożliwić studentom z tej szóstki uczestnictwo w programie wymiany Erasmus.

Inny kluczowy priorytet, to współpraca transatlantycka, a zwłaszcza zacieśnianie kontaktów gospodarczych z USA dzięki powołanej w mijającym roku Transatlantyckiej Radzie Gospodarczej. Praga wysłała już zaproszenie do nowo wybranego prezydenta Baracka Obamy na szczyt z 27 przywódcami państw UE, który - jeśli przyjmie on zaproszenie - miałby się odbyć w czeskiej stolicy około 3 kwietnia, kiedy Obama przyjedzie do Europy na szczyt NATO.


Mirek Topolanek przewodniczącym Unii Europejskiej

Liberalny premier Czech Mirek Topolanek, który 1 stycznia obejmie rotacyjne przewodnictwo Unii Europejskiej, dał się poznać jako przywódca czeskiej prawicy zdolny zdecydowanie stawić czoło bardzo eurosceptycznemu szefowi państwa Vaclavowi Klausowi.
Znany ze szczerości i niekiedy nieokrzesanych manier, ten 52- letni pragmatyk wszedł do świata polityki po upadku komunizmu. W 2002 r. został przewodniczącym liberalnego ugrupowania Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS), a 4 lata później premierem.
Według niego przyszłość Republiki Czeskiej wpisuje się raczej w perspektywę "euroatlantycką" niż tylko europejską, a udział w amerykańskiej tarczy antyrakietowej jest istotniejszy niż ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego.
Ten inżynier mechanik, który za komunizmu był równie daleki władzy prosowieckiej co dysydentom, w 1994 r. wstąpił do założonej przez liberalnego ekonomistę Vaclava Klausa ODS.
W wieku 40 lat został najmłodszym członkiem czeskiego Senatu, w 1988 r. przewodniczącym frakcji senackiej ODS, a w grudniu 2002 r., mimo "prowincjonalnego" wizerunku, stanął na czele tej partii, zastępując Klausa, który objął funkcję prezydenta.
Jego stosunki z szefem państwa nigdy nie były zbyt ciepłe, ale od wyborów parlamentarnych w 2006 r., gdy stanął na czele centroprawicowej koalicji, stale się pogarszały.
Klaus, który postponuje obrońców środowiska, kwestionuje prawdziwość globalnego ocieplenia i broni skrajnie liberalnych poglądów, krytykował Topolanka z powodu koalicji rządowej z Partią Zielonych, ustępstw w kwestii reform gospodarczych, a potem za opowiedzenie się za Traktatem Lizbońskim.
W ciągu dwóch lat rząd Topolanka stracił większość parlamentarną, przez co losy każdego głosowania zależą obecnie od dwudziestu paru deputowanych niezależnych.
Urodzony 15 maja 1956 r. we Vszetinie (wschód kraju) Topolanek ma troje dzieci z pierwszego małżeństwa oraz urodzonego w 2007 r. syna ze związku z młodą deputowaną ODS.



ARCHIWUM
EUROPE DIRECT
LUBLIN

PROSZĘ WYBRAĆ ROK